środa, 4 lipca 2012

Thrash is Back! New Wave of American Thrash Metal.

Jak zwał, tak zwał, niekoniecznie poprawnie. Błąd polega na tym, iż nowa fala thrash metalu swe źródła ma nie tylko w Stanach Zjednoczonych, ale jak wspomniałem, mniejsza z tym. Najważniejsze, że ta cała sprawa stała się faktem. „Thrash is back” Drodzy Państwo. Wrócił i znowu sieje chaos. Chyba mu to przeleżenie przez lata 90te wyszło na dobre, bowiem wysyp świeżych thrasherów w XXI wieku jest wręcz niesamowity. Ze względu na zaistniałą sytuację, postanowiłem przeprowadzić mały rekonesans wśród zespołów NWoATM. Na tapetę wziąłem kapele, które według mnie przodują w gatunku i naprawdę warto im się przyjrzeć, a najlepiej posłuchać. Tak więc…
            
 Nowością zapachniało już w 2000 roku, kiedy to na Florydzie uformowała się grupa Trivium. Zaczęto ją niezdarnie szufladkować, ustawiać na jednej półce z przereklamowanym Slipknotem, dostawiać do progresywnego Mastodon lub upychać w worku z napisem groove metal. Na nic się to nie zdało, grupa na początku grała niezły thrash, aby następnie osadzić się w klimatach thrash/metalcore. Obecnie zespół ma mało wspólnego z nową falą, ale zapalnikiem niewątpliwie był. Trivium w środowiskach chłopaków w katanach nie jest ceniony zbytnio za muzykę, ale raczej za to, iż doprowadził do rozprzestrzenienia się zarazy. Zarazy chlubnie zwanej thrash metalem.              
             
 Teraz mamy już rok 2012 i w gatunku rządzą zespoły, którym spokojnie możemy dokooptować  do nazw przedrostek „true”. Każdy z bandów, o których wspomnę posiada wspólny, łączący je pierwiastek, którym jest wierność old schoolowi lat 80tych. Z drugiej zaś strony, wszystkie zespoły prezentują szczyptę oryginalności, o którą, jak wiadomo bardzo trudno w omawianym gatunku.
Fueled By Fire
            
 Kiedy młodzież już konkretnie wzięła się z robienie thrashu, a było to w roku 2002, w USA powstała grupa o wielce wymownej nazwie Fueled By Fire.  Zespół tyleż solidny, co bardzo wierny swoim mistrzom, a tych należy upatrywać najpewniej w szaleńcach z Exodus lub nowojorskim Nuclear Assault. Chłopaki wydali już dwie długogrające płyty. W 2006 roku powstał bardzo klasyczny Spread The Fire, zaś w 2010 bardziej dojrzały Plunging Into Darkness. Solidna dawka agresji, lecz słychać, że zespołowi zależy również na dobrych melodiach. Polecam głównie fanom wspomnianego Exodus.
               


Violator
                W tym samym roku, co powstał wyżej wymieniony band, narodziła się jeszcze jedna metalowa formacja. Zdecydowanie bardziej agresywny, zwany następcą Sepultury brazylijski Violator. Miłośnicy szybkości i tnących riffów oprócz kraju pochodzenia z Sepulturą nic wspólnego nie mają, albowiem Violator gra czysty, ociekający adrenaliną thrash. Chemical Assault wydali w 2007, zaś popisowy Annihilation Process światło dzienne ujrzał w połowie 2010 roku. Szybkość i agresja to dla Violator priorytety, melodii zaś niewiele, a powietrza w kompozycjach jeszcze mniej. Duszne i zagęszczone dźwięki, zapewne będzie to ich wizytówka w przyszłości. Polecam.
Evile
                 
                     Jeśli o agresji mowa, nie mogę nie wspomnieć o zabójczym Evile. Młodzi Brytyjczycy pokazali już swoje, a dzięki temu mają za sobą supportowanie takich gigantów, jak chociażby Metallica, Sepultura czy Testament. Ależ moc bije z ich kompozycji. Niesamowita szybkość i wszędobylska agresja to jasny manifest: wychowaliśmy się na Slayer. Momentami nawet wokalista brzmi identycznie, jak krzykacz Araya. Sprawdźcie na ten przykład kawałek Thrasher z płyty Enter The Grave. Zespół ma muzykę Slayera wpisaną w kod genetyczny i wcale nie mówię tu o pustym plagiacie. Obecnie chyba najmocniejszy przedstawiciel sceny NWoATM. Grupa ma dwa albumy na koncie, a lada dzień ukaże się ich trzeci LP, zapewne zniszczy niejednego słuchacza.
               
Bonded By Blood
            Ostatni z czołówki Nowej Fali to mój ulubiony Bonded By Blood. Grupa pochodzi z Kalifornii, a więc przesiąknięta jest najprawdziwszym thrashem od urodzenia, a sama jej nazwa daje nam tego świadectwo. Świetne jest to, że Bonded By Blood, najlepiej z całej wymienionej czwórki, potrafi  wypośrodkować melodię wraz z ciężarem. Wypadkowa ich muzyki to niewątpliwie Exodus oraz stara Metallica, ale momentami sposób budowania riffów kojarzy mi się z również z Megadeth. Godny uwagi jest również wokalista, który często brzmi jak Bobby Blitz. Polecam fanom chłosty z Bay Area, nowojorskiego h/c tu nie uświadczycie.
                 

             Wyżej wymienionych uważam za świetlaną przyszłość sceny thrash metalowej na świecie. Polecam wszystkim metalowcom, te zespoły, to świadectwo, iż metal ma się bardzo dobrze. Poniżej zamieszczam linki do wybranych utworów Fueled By Fire, Violator, Evile oraz Bonded By Blood

1 komentarz: