- Czuję, że się uwsteczniłem - oznajmił Lars Ulrich. - Zdarza się, że
nie mogę już zagrać czegoś, co wcześniej przychodziło mi z łatwością. Prawda
jest jednak taka, że nie ćwiczę regularnie. Gram bardziej po to, aby pozostać w
formie, ale nie robię nic, aby być coraz lepszym perkusistą.
No to się chłopak szybko zorientował.
Nawet czuje, że się uwstecznił, a to ci dopiero. Otóż cofanie się w rozwoju
tego słynnego muzyka trwa juz około 20 lat. Metallica z roku na rok gra coraz
gorsze koncerty, przygnębiająco nierówne, słabiutkie technicznie. Gwiazdą jednakże
wciąż są topową. Kultowy status też spokojnie można im przypisać. Dodatkowo
oddać im trzeba, że są bardzo, ale to bardzo konsekwentni. James Hetfield stracił
głos przy okazji Czarnego Albumu, a może nawet przed nim. Chociaż niektórzy
twierdzą, że dopiero Garage Inc. tak wykończyło struny głosowe lidera
Metalliki. Faktem jest, że śpiewać nie daje już rady. Gdzieś koło roku 2004,
czyli po premierze St. Anger szanowny uczeń Joe Satrianiego - Kirk Hammet
przestał odróżniać swoje solówki. Ponad to mylił się niesamowicie, nie trafiał
w odpowiednie dźwięki, a na domiar złego - nie trzymał równego tempa. No i na
koniec bohater, wyżej wymieniony Pan Lars Ulrich. Założyciel zespołu i główna
gwiazda metallikowego festiwalu pt. Staczanie
się po równi pochyłej w otchłań bylejakości ku ogromnej uciesze Dave'a
Mustaine'a. Co w takim razie stanie się z zespołem, kiedy Rob Trujillo
zapomni jak udaje się małpi chód? Będzie trzeba nagrać płytę z Madonną czy inną
zGagą, a następnie poszukać ciepłych, dobrze płatnych posadek. Granie po to,
aby jedynie utrzymać formę nie wystarczy, konkurencja nie śpi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz