środa, 17 października 2012

Świętej Pamięci Polska Piłka Nożna



Podobnym nagłówkiem został niegdyś oparzony jeden z numerów tygodnika "Piłka Nożna". Przed kilku laty odnosiło się to do korupcyjnych zawirowań nad Wisłą oraz porażek polskich klubów we wstępnych rundach eliminacyjnych europejskich pucharów. Obecnie to negatywne, acz zgrabne stwierdzenie wciąż jest na czasie.

Dla Polaków piłkarskie emocje już opadły, mimo, że Mistrzostwa Europy 2012 dopiero docierają do półmetka. Teraz czas na emocje bardziej polskie. Żal, złość, a także szukanie winnych i wylewanie nań jadu. Reprezentacja biało-czerwonych odpadła z najważniejszego turnieju w jakim mogła wystąpić w najbliższym czasie. Odpadła w sposób żenujący. Niby było nieźle, wszak nie przegraliśmy pierwszych dwóch potyczek. Jak nigdy, szło całkiem nieźle. No właśnie, boli określenie NIEŹLE. Czy kiedyś może być DOBRZE? Na poprzednich turniejach chociaż mecz o honor wygrywaliśmy. Teraz honor został w szatni.

Nie mam pretensji do trenera Smudy, z resztą robił to co mógł, aby wygrać. Po prostu Pan Franciszek nie jest Panem Hiddinkiem czy nawet Panem Biliciem, skądinąd świetnym trenerem. Śmiem twierdzić, że mecze, bo to nie tylko ten z Czechami nie zostały wygrane ze względu na głowy piłkarzy. Chłopaki pękali na boisku po każdym nieudanym zagraniu. Nie mieli do kogo podawać piłek. Bali się odpowiedzialności. Przy pozornie niezłym wyniku z drużyną Rosji, miałem wrażenie, że nasi piłkarze najchętniej to w ogóle nie wyszliby z szatni. Zawodnicy Smudy wyglądali przy reprezentantach Federacji jak biedniejsi kuzyni. Spuszczone głowy, przyciszone głosy. Raz po raz ktoś próbował pokazać charakter, ale to zdecydowanie za mało.

Sądzę, że tego w pierwszej kolejności można się teraz czepiać, a w przyszłości wymagać - zaangażowania. Tak jest z naszym sportem narodowym od dawna, jesteśmy mistrzami dmuchania ogromnego balonu, który zawsze pęka z wielkim hukiem. Rokrocznie kończy się na szansach, później na nadziejach w efekcie czego docieramy do kłótni i sporów. Polska piłka nożna świetnie wpisuje się w najistotniejsze cechy naszej historii. Po takich, kolejnych już mistrzostwach, po następnym braku awansu do Ligi Mistrzów mam wrażenie, że żaden inny naród nie przeżył tylu zawodów w sporcie co Polska. Nasz futbol od tylu już dekad jest w ciągłej agonii, coraz bliżej mu do śmierci, czyli definitywnego spadku do drugiej pięćdziesiątki światowych drużyn. W tym przekonaniu utwierdzili mnie biało-czerwoni przy okazji meczu z Czechami. Szkoda tylko, że nie powalczyli.

Nowe Brzmienie Kultu – relacja z koncertu




Radio Wrocław po raz kolejny spisało się na piątkę. Co tam Eska Rock czy inne Roxy. Radio Wrocław, za to co z dniem wczorajszym zorganizowało, zasłużyło na miano najlepszego rockowego radia. Bo właśnie muzyka rockowa stanowi wspólny mianownik koncertu na Wyspie Słodowej.
Świetna organizacja
Nie ma co się silić na wyszukane wstępy, po prostu koncert był świetny pod każdym względem. Perfekcyjna organizacja, dużo przestrzeni, łatwe wejścia… i brak nadgorliwych ochroniarzy, co regułą na Wyspie nie jest. Od sobotniego ranka były obawy odnośnie pogody, ale ta dopisała w stopniu równym, jak publika i forma zespołów.

Nowe brzmienia

Snake Charmer, The Floorators, Trzynasta w Samo Południe, Lady Perfect, Behavior oraz Fairy Tale Show – to wczorajsi bohaterowie, który zmierzyli się z twórczością legendarnego Kazika i jego Kultu. Nie sposób było spamiętać, kto co zagrał i w jakim aranżu. Faktem jest, że wyróżniły się zespoły hołdujące amerykańskiej szkole rock’n’rolla, czy też hard rocka, czyli Snake Charmer oraz The Floorators. Swoje wersje utworów Kultu zagrali z wykopem i rockowym pazurem, a własne kompozycje, to już była wyższa szkoła tzw. muzyki rozrywkowej. Bardzo to wszystko dobrze „siedziało”, zarówno brzmieniowo (czysty, klarowny dźwięk, dobrze słyszalne wokale, jak i muzycznym klimatem. Dobre koncerty zagrały też Lady Perfect i Behavior. Można by odnieść wrażenie, iż zespół Trzynasta w Samo Południe nie pokazał wszystkiego, co potrafi, byli jacyś tacy schowani.

Król jest tylko jeden

O ile od początku koncertu nie brakowało wiary pod sceną, tak w momencie wejścia Pana Kazimierza i jego świty pojawiło się dwa, może trzy razy więcej zainteresowanych słuchaczy. Tutaj wszystko już było jasne, perfekcyjny każdy dźwięk. Trzy dekady na scenie robią swoje. Powiedzieć, że zaczęli od hitu, przeboju, czy też na takowym skończyli, byłoby to przekłamanie, wszak Kult zagrał same hity, evergreeny, od początku, aż po bisy. Jest coś magicznego w tym zespole. Wyspa Słodowa też miała w tym całym klimacie swój udział. Klawisze Janusza Grudzińskiego niesamowicie pięknie wybrzmiewały pod koniec większości utworów. Sekcja dęta, jak to w przypadku Kultu jest od zawsze, wyznacza polskie standardy takiego grania, zero zastrzeżeń. Dziewczyna bez zęba na przedzie, bisowy Baranek, Marysia z nowej płyty, tudzież Idiota Stąd, nieśmiertelna Polska i wiele, wiele innych, idealna sztuka w wykonaniu kultowego zespołu. Nie ma mowy o przypadku, Kult jest jak wino, im starszy tym lepiej smakuje, a ponad to nigdy nie zawodzi. Jednym słowem – udany gig.

Będą pamiątki z masakry


3850 – to tytuł najnowszego wydawnictwa grupy Lipali, które promowane jest singlem Pamiątki z masakry. Taką samą nazwę nosi również trasa koncertowa, w ramach której Lipali zawita do Wrocławia. Zespół prowadzony przez wokalistę Illusion – Tomka Lipę Lipnickiego, zagra u nas 19 października w klubie Alibi.

Nowy początek

Kiedy w 1999 roku rozpadł się legendarny Illusion, Lipa wręcz z marszu założył nowy projekt, właśnie Lipali. Początkowo było to przedsięwzięcie solowe, jedynie z wykorzystaniem muzyków sesyjnych. Tak powstał pierwszy album pt. Li-pa-li. Wraz z nadejściem roku 2003, projekt przemianował się na żywy zespół z regularnym składem, który, oprócz Lipy do dziś stanowią Adrian Kulik na basie oraz Łukasz Jeleniewski na instrumentach perkusyjnych. Rok 2004, wtedy wydana zostaje płyta „prawdziwego” Lipali, która zatytułowana jest Pi, a wraz z nią pojawia się pierwszy rozpoznawalny utwór zespołu – Niezatapialni. Lata 2007 – płyta Bloo oraz 2009 – album Trio, od tego czasu mamy do czynienia z jedną ze współczesnych gwiazd polskiego rocka. Hity takie, jak Jeżozwierz, Barykady, Upadam czy świetny cover Republiki – Biała Flaga, nie schodzą z playlist rozgłośni radiowych w całym kraju. Niektóre z wydawnictw zostały docenione i wyróżnione nominacjami do Fryderyków.

3850

Wrocławski koncert będzie pierwszym, otwierającym całą trasę występem. Oczywistym jest, że zespół położy nacisk głównie na utwory z płyty 3850, która już doczekała się niezłej promocji. Sama ESKA Rock kilkanaście razy dziennie wypuszcza w eter singiel zespołu. Teledysk do Pamiątek z masakry transmitowany jest niemal co godzinę w Rabel TV, a płyta, jako całość znajduje się obecnie na 20 miejscu Oficjalnej Listy Sprzedaży w Polsce i ciągle idzie do góry.

Tour

Starsi fani, znający Lipę jeszcze z Illusion, wiedzą, że jest to nad wyraz aktywna bestia koncertowa i wysiedzieć bez grania ten pan za długo nie potrafi. Takiego też podejścia możemy się spodziewać 19 października w klubie Alibi. Mocne rockowe riffy, osadzone w dobrze zgranej sekcji rytmicznej zadowolą każdego fana ciężkiego rocka. Charakterystycznej chrypy i nietuzinkowych tekstów lidera grupy – Tomka Lipnickiego przedstawiać nie trzeba. Nową płytę, jako sam album gorąco polecam, ale jeszcze cieplej proponuję zobaczyć Lipali na żywo.